niedziela, 20 września 2020

6) Hulusi: jedwabna tykwa podarowana przez Buddę

 


6) Hulusi: jedwabna tykwa podarowana przez Buddę


Hulusi (葫蘆絲) jest aerofonem stroikowym,  składającym się z tykwy i bambusowych piszczałek. Tykwa pełni rolę rezonatora, do którego powietrze wprowadzone jest przez ustnik wykonany z drewna lub z rogu. Bambusowe piszczałki zatknięte są w tykwie. Występują w liczbie trzech: dwie piszczałki burdonowe i jedna przebierka. Każda z nich wyposażona jest w stroik przelotowy, schowany wewnątrz tykwy. Piszczałki zamykane są naturalną gąbką, za pomocą zacisków, zasuwek  albo koreczków przywiązanych sznureczkiem do instrumentu. Daje to możliwość gry na 1-3 piszczałkach naraz. Tykwa zazwyczaj dekorowana jest w technice pirografii, a współcześnie także przy użyciu plotera.

 

Bardzo ograniczony ambitus tego instrumentu, nie roztacza przed wykonawcą możliwości gry rozbudowanych utworów muzycznych. Szuka gry na tym instrumencie polega bardziej na kreatywnym podejściu do ekspresji dźwięku: skrajnego zróżnicowania dynamicznego, stosowania glissando i frullato. Umiejętny dobór środków wyrazu sprawia, że ten prosty instrument zyskuje niepowtarzalny, i mimo pozornego swojego ubóstwa - niebanalny wyraz. Jeśli grający pragnie wykonywać utwory we wszelkich skalach, powinien wyposażyć się w zestaw tych instrumentów.

 

W tłumaczeniu, hulusi oznacza jedwabną tykwę. Takie skojarzenie jest jak najbardziej uzasadnione, kiedy weźmiemy pod uwagę plastyczność z jaką można traktować wydobywanie jego dźwięku, przy zastosowaniu wyżej wymienionych technik. Można mu zatem przypisać miękkość i elastyczność jedwabiu. W rękach mistrza, hulusi ma w sobie coś „lejącego się”, jak zwoje ciężkiej tkaniny, na przemian z lekkością w wykonaniu szybszych utworów. Jego dźwięk jest dość donośny i nosowy, przypominający swego rodzaju „finezyjny klarnet”. Wprawdzie wymaga on dosyć mocnego zadęcia, ale podawane w sieci informacje na temat oddechu cyrkulacyjnego są przesadzone.

 

 



Do wyrobu hulusi używa się bambusa i tykwy. Obydwie te rośliny są niezwykle ważne w kulturze chińskiej. Bambus symbolizuje tradycyjne chińskie wartości, np. jego prosta i wydłużona forma symbolizuje honor. Znajdująca się wewnątrz bambusa pustka jest symbolem skromności, a gładka, nieskalana powierzchnia zewnętrzna oznacza czystość. Pozycja bambusa w symbolice chińskiej jest na tyle ważna, a jego forma tak lubiana, iż wszelkie przedmioty drewniane, o ile jest to możliwe, dekorowane są poprzez snycerskie nadanie im kształtu bambusa, nawet gdyby był to twardy heban.  

 

Stylistyka ta jest bardzo sielska i urzekająca, nawiązuje do kolejnego kontekstu w jakim występuje bambus: jest on znakiem harmonii człowieka i natury. Łodygi rośliny są obiektem zachwytu i inspiracji w poezji chińskiej, a także jedną z podstawowych form w malarstwie chińskim. Znane jest powiedzenie, iż artysta musi najpierw stać się bambusem, zanim zacznie go malować. Uchwyt pędzla malarza i kaligrafa również wykonany jest z bambusa. Przedmioty będące atrybutami pisarza obejmują: pędzelki, wieszaki na pędzle, naczynia na wodę i tusz, ozdobne sztabki tuszu, naczynia do rozrabiania tuszu, przyciski do papieru, podstawki do pędzli, pojemniki na pędzle, pojemniki na tusz, stemple, a nawet kadzielnice  i jadeity. Wiele z nich dekorowanych jest kształtem bambusa, utrwalając symboliczne przesłanie jego cnót. Pudełka na taką cenną zawartość, często reprezentującą wartość kolekcjonerską, w swojej skrajnie wysublimowanej modyfikacji przybrały formę pudełeczek kuriozów. Są to znajdujące się w cesarskich kolekcjach wyszukane szkatuły z labiryntem przegródek i ukrytych szufladek, mieszczące bezcenne drobiazgi: miniaturowe zwoje malarstwa, maleńkie przybory pisarskie, jadeity inne skarby.

 

 



„Oby jego imię przekazywane było na bambusie i jedwabiu” - to powiedzenie chińskie nawiązuje do bambusa, jako surowca z którego maty tworzono księgi, obok zwojów z jedwabiu i papieru. Na bambusie wycina się też kaligrafie i wiesza w honorowych miejscach, lub też u wejścia do domów, budynków. Bambus jest piękny sam w sobie, a jednak ludzka ręka nieudolnie próbuje uchwycić  jego subtelność ekspresyjnym pędzlem, albo precyzją wykonania skromnej łodyżki  z cennego jadeitu. Chińczycy zawsze zakładali niemożność odniesienia pełnego sukcesu w kopiowaniu natury przez człowieka, satysfakcjonując się jedynie ideą twórczości jako aktu stwarzania mistycznego bytu, poprzez nadanie mu formy dzieła sztuki, gdzie akt twórczy jest na równi ważny z dziełem. Dlatego nigdy nie przyszło im na myśl tworzenie teorii perspektywy i rozwijania innych pomysłów malarstwa zachodniego, z wynalazkiem camera obscura na czele. Z punktu widzenia estetyki chińskiej, taki pomysł to absurd. Sprowadza bowiem sztukę do techniki i rzemiosła, pozbawiając jej elementu duchowego.

 

 

Bambus jest ciekawszy formalnie, aniżeli symbolicznie. Z tykwą - kolejnym elementem z jakiego wytwarza się hulusi - jest odwrotnie. Owa dyniowata roślina, przez długie wieki służyła do wyrobu flakonów na lekarstwa i wino. Z tego powodu, wykonane z niej butelki stanowią atrybut wróżbitów i taoistów. Istnieje nawet przypowieść o taoiście, który wchodzi do tykwy, a na zewnątrz słychać jego głos. Ale najważniejsze w wymowie tykwy jako przedmiotu, jest jej mistyczne znaczenie. Symbolizuje ona bowiem mikrokosmos: harmonię nieba i ziemi. Jej kształt i proporcja doskonale wyrażają tę ideę, odnoszącą się do  pierwotnego chaosu ( hundun 混沌), z którego wyłonił się świat. Dwa brzuszki tykwy, połączone wąskim przejściem, symbolizują możliwość transformacji ze świata ludzi, do świata nieśmiertelnych. Przeważnie tykwa postrzegana jest jako fizyczna ilustracja równowagi yin i yang, budząca takie skojarzenie już na pierwszy rzut oka. A zatem harmonia nieba i ziemi, harmonia proporcji yin i yang, pustki i pełni, „złoty środek” - oto jest wymowa kształtu tej rośliny. Użyta do wyrobu instrumentu, wyraża to, co w muzyce chińskiej jest najważniejsze: dążenie do harmonii nieba i ziemi, dążenie do osiągnięcia ideału,  równowagi, która przekłada się nie tylko na stan umysłu, lecz także na ogładę w zachowaniu, staranność w wykształceniu i płynącą z tych uwarunkowań wysoką moralność. Proporcja tykwy może być zatem modelem idealnego człowieka, idealnej muzyki, idealnej władzy, idealnego świata i państwa, a także oświecenia.

 

Kiedy bierzemy do ręki tak prosty wydawałoby się instrument, jak hulusi, możemy nie zdawać sobie sprawy jak wielki bukiet kontekstów trzymamy w dłoni. Również, gdy gramy muzykę chińską, może się nam wydawać, że to tylko „proste pentatoniczne melodyjki”. Tak myśli większość Europejczyków. Tymczasem, jak powiedziano na temat malarstwa bambusów: artysta najpierw musi stać się bambusem, aby bambus dobrze namalować. Prawdziwa muzyka chińska nie jest tylko prostym wygrywaniem pentatonicznych melodyjek. W tej skromnej pracy niestety nie ma miejsca, aby temat autentyzmu wykonawczego i rzetelności w nauce muzyki chińskiej rozwinąć i opisać szczegółowo, choć jest tego wart. Można najkrócej podsumować to tak: muzyka Dalekiego Wschodu nie jest graniem nut.

 

Oczywiste jest, że o wiele łatwiej jest sięgnąć po instrument z własnego kręgu kulturowego. Piszczałki burdonowe i przebierka występują u nas w dudach. Podobnie jak hulusi, instrumenty te posiadają stroiki przelotowe. Brzuszki tykwy zastępuje tutaj jeden, miękki, skórzany brzuch miecha. Gdy dudziarz dmie w ustnik, w jego głowie gotowe są wyobrażenia: pasterzy, górali polskich i niepolskich, diabłów ze średniowiecznych jarmarków i renesansowych karnawałów, dud piekielnych z obrazów Boscha, dudziarzy chłopskich z obrazów Bruegela, oraz tysiąca dud w historycznych konstelacjach, rozpiętych pomiędzy dziedzictwem kultury materialnej a niematerialnej. To samo, ale poprzez azjatycki filtr, dostrzega muzyk z Tajwanu, Hongkongu czy Singapuru, biorąc do ręki hulusi.

 



 

Hulusi można do pewnego stopnia kojarzyć z sheng, instrumentem przypominającym chińskie organki. Są to jednak dość dalekie skojarzenia. Znacznie bliżej mu do bawu, instrumentu wyposażonego w podobny stroik, wydobywający niemal identyczny dźwięk co hulusi. Klasyczne bawu ma kształt bambusowego fletu poprzecznego. Zadęcie wymaga zamknięcia ustami otworu w bambusowym kiju, w którym umieszczony jest stroik. Dźwięk jest nieco tylko bardziej brzęczący od hulusi. W dolnym rejestrze bawu wydaje nieregularne alikwoty, poza standardowymi szeregami harmonicznymi.

 

 



Ojczyzną hulusi jest południowo-zachodnia prowincja Yunnan. Unikalność kulturowa, jej odmienność na tle pozostałych kultur chińskich, wynika z faktu, iż obszar ten został późno przyłączony do Chin, dopiero w 1274r. Prowincja ta graniczy z Birmą, Laosem i Wietnamem, dlatego też będąc na styku tych kultur, inkorporuje wiele jej elementów, tworząc własny, niepowtarzalny smak. Klimat prowincji jest niezwykle łagodny, a tereny zielone i czyste. Górzysty krajobraz Yunnanu słynie z tarasowych pól, które zwykle kojarzą się nam z uprawami herbaty. Tymczasem, najcenniejsza herbata Yunnanu pochodzi z bardzo starych drzew, na które rolnicy wspinają się aby dokonać zbioru. Inną ciekawostką Yunnanu, jest występująca tam społeczność Mosuo, w której panuje ustrój matriarchalny. Rzecz to unikalna w bardzo patriarchalnych, hierarchicznych Chinach. Kolorowe stroje, turbany, unikalna architektura sprawiają, że bliżej Yunnanowi jest do Wietnamu, aniżeli do Chin. Hulusi jest najbardziej popularne pośród ludu Dai, służy im do przygrywania do tańca i śpiewu. Istnieje pewna znamienna legenda pośród tego ludu. Mówi się, że dawno temu, za siedmioma lasami, za siedmioma górami, w zielonym Yunnanie, pewien młody człowiek  z ludu Dai w cudowny sposób ocalił swoją ukochana. Podczas powodzi, podał jej bowiem wielką tykwę, która unosząc się na falach utrzymała ich obojga przy życiu. Budda wynagrodził mu ten czyn, darując złotą tykwę, z bambusowymi piszczałkami. Młodzieniec wyciągnął rękę po podarunek, a gry zagrał, nagle ulewa i powódź ustały, ukazując  światu wielką mnogość kwitnącego kwiecia. Kolorowe pawie rozwinęły swoje ogony i cały świat zdawał się winszować kochankom. Od tego czasu, hulusi przekazywane było z pokolenia na pokolenie wśród ludu Dai.

 

Hulusi znane jest obecnie w całych Chinach, podobnie bawu. Tajwańczycy lubują się ponoć w bawu, grając na nim w  okolicznościach Nowego Roku Lunarnego. Instrument ten popularny jest również w Wietnamie jako sáo bầu. Jakże prosta to jest piszczałka, a jakąż długą opowieść osnuliśmy wokół tej wyspy szczęśliwej!

 

 

 

*****

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego - „Kultura w sieci”. 

E-book do pobrania:

http://osa.uni.lodz.pl/wp-content/uploads/2019/02/Instrumentow-Osobliwych-Wyspy-Szczesliwe.pdf\\\


 

Wstęp

  Anna Krysztofiak   Wstęp   Instrumentów Osobliwych Wyspy Szczęśliwe - to tytuł serii dwunastu filmów i a...