niedziela, 30 sierpnia 2020

10) Koto: narodowa cytra japońska

 


10) Koto:  narodowa cytra japońska



Instrumentarium japońskie jest niezwykle ciekawe. Zachowuje wiele archaicznych cech wywodzących się z dawnych instrumentów chińskich, wzbogaconych o właściwy tylko sobie, japoński rys charakteru. Możemy o nim powiedzieć, iż składa się na niego duch narodu, który umiłował piękno wyrażające się ascetycznej formie, przedkładający wyznaczanie sobie celów trudnych do zdobycia i bynajmniej nie zatracający się li tylko w przyjemności oraz pocieszeniu płynącym ze sztuki. Według tejże filozofii estetyki, dzieło sztuki jest ściśle związane z realizacją Drogi (Dao). Jako perfekcjoniści, Japończycy często starają się realizować o wiele dalej ideały wywodzące się z taoizmu, aniżeli robiliby to sami Chińczycy. Do przykładów można zaliczyć choćby grę na kokyu. Wszędzie na świecie, nawet w mało rozwiniętych społecznościach, muzycy smarują smyczek kalafonią, aby nadać mu opór umożliwiający swobodną grę ciągłego dźwięku. Tylko w Japonii, sztuką jest gra bez kalafonii. W tej koncepcji, stawiamy sobie za cel naukę przez wiele lat ( a najlepiej przez całe życie), jakiejś z pozoru bezsensownej czynności, po to, aby pokonać materię i kształtować swój charakter. Jest to wysoce zaawansowana forma samodoskonalenia. Realizuje iście klasztorne podejście (zen) do pokory, ujawniające się również w emisji głosu japońskiego śpiewaka, w dopuszczalnym niedostrojeniu niektórych instrumentów (np. yakumogoto), nie mówiąc o całym „świecie zakulisowym”, z relacją uczeń-mistrz na czele. Zafascynowana chińskim średniowieczem, muzyka japońska przechowuje w partyturach gagaku wiele utworów z czasów Dynastii Tang,  a w twórczości późniejszych wieków, powraca do klasztornej surowości, prostoty w jakiej objawia się refleksyjne spojrzenie na naturę i kondycję ludzką.

 

 

Spośród niezwykłego, japońskiego instrumentarium, wiele instrumentów stawia prawdziwe wyzwanie europejskim słuchaczom, zarówno swoim brzmieniem, jak i repertuarem. Narodowa cytra japońska, wydaje się na tym tle najbardziej komunikatywnym instrumentem, a przez to najbardziej rozpoznawalnym i lubianym. Koto () jest jednym z najważniejszych instrumentów muzycznych Kraju Kwitnącej Wiśni. Traktowany jako instrument romantyczny i powabny, staje się motywem miłosnym w literaturze japońskiej, np. w „Genji monogatari”, dziele z XI w. Mamy tam obraz dworskiego romansu, z wątkiem nieznanej kobiety, której znakiem rozpoznawczym jest dźwięk koto z oddali, zdolny rozkochać w sobie bohatera powieści.

 

 



Japońska cytra wywodzi się z chińskiego guzhengu. Pojawiła się na wyspach prawdopodobnie na przełomie VII i VIII w. Jako instrument o niezwykle wysublimowanej ekspresji i formie, koto było towarzyszem życia dworzan, a później bogatych mieszczan. Jego budowa jest dziełem wysokiej klasy rzemiosła, cechującego się niezwykłą czystością i precyzją wykonania, wyrażoną w wysmakowanej skromności. Jeśli egzemplarz posiada walory dekoracyjne, niezwykle rzadko objawia się to w sposób tak oczywisty, jak w instrumentach chińskich. W muzeach i kolekcjach znajdziemy zaledwie pojedyncze egzemplarze z XIX i XX w. , które w widocznych miejscach posiadają dekoracje w formie pejzaży ze złoconej laki. Co więcej, eksponaty te sprawiają wrażenie nieużywanych i prawdopodobnie trzymane były jedynie dla celów kolekcjonerskich. W normalnym użytkowaniu, koto nie jest instrumentem zbyt trwałym. Użyte do jego budowy drewno paulowni, jest lekkie i niezwykle miękkie. Po kilku latach grania, płyta rezonansowa nosi ślady ruchomych podstawków ponad którymi rozpięte są struny. Łatwo więc ocenić, czy dany instrument wysłużył się, czy nie. Jeśli jakiś egzemplarz posiada dekorację na płycie rezonansowej, wiadomo już, że nie mógł służyć do gry. Na wszystkich starych fotografiach, instrumenty są gładkie i skromne, dekorowane jedynie prostymi motywami w formie linearnej żyłki, wykonanej zazwyczaj z kości. Elementy dekoracji „ruchomej”, które mogą podlegać wymianie podczas konserwacji, to kawałek jedwabiu podłożony pod struny i jedwabna pokrywa, zakładana na zakończeniu cytry. Jest to ciekawostka i niezwykły „smaczek” , albowiem po zdjęciu owej jedwabnej pokrywy, ukazuje się nam niewielki, półokrągły obrazek wykonany w technice złoconej laki. Przedstawia zwykle jakiś motyw roślinny, lub miniaturowy pejzaż. Na co dzień dekoracja ta pozostaje w ukryciu, odkrywana bywa na koncerty, lub nawet nie. A zatem ten drobny element obrazuje ideę piękna ukrytego w cieniu, o jakim rozpisywał się choćby Jun'ichirō Tanizaki,  w swoim eseju „Pochwała cienia”. Japończycy uwielbiają czar ukrytego piękna, dlatego też umiejętność efektownego opakowania doprowadzili do dziedzin sztuki określanej jako tsutsumu, lub także (do pewnego stopnia) - furoshiki. Ubiór, jako opakowanie cennej zawartości ludzkiego ciała, w dworskim ceremoniale japońskim, także wzniósł się na wyżyny rytuału i sztuki: jūnihitoe obejmowało 12 warstw odzieży, które skutecznie ukrywały kształt sylwetki.

 

 

Koto jest instrumentem o dużych rozmiarach, jego podłużne, długie pudło  z paulowni, zamknięte jest od góry wypukłą płyta rezonansową. Liczba strun zmieniała się przez wieki, od 5 do 13, w XIX w. osiągając nawet liczbę 17, 21 i 31 jedwabnych strun. Typowe, współczesne koto posiada ich zazwyczaj 13, a wykonane są przeważnie ze sztucznego tworzywa, najwyżej  z domieszką jedwabiu. Używanie strun z tworzywa jest bardzo korzystne, ponieważ te z włókna naturalnego bardzo łatwo pękają. Warto zauważyć, że wszystkie 13 strun posiada identyczną grubość. Na sposób dekoracyjny, związane są one na zakończeniu instrumentu w dwie ozdobne buchty. Cytra strojona jest poprzez przesuwanie ruchomych podstawków (kotoji) podłożonych pod każdą ze strun osobno. Kotoji niegdyś wyrabiane były z kości lub z drewna, a obecnie z wysokiej jakości, twardego plastiku. Podstawki zakłada się i zdejmuje przed i po każdorazowym graniu. Ten system strojenia jest bardzo praktyczny, dający w zasadzie nieograniczone możliwości szybkiej zmiany stroju: od tradycyjnych skal pentatonicznych do zachodnich skal diatonicznych.

 




Najbardziej tradycyjną pozycją grania na koto jest seiza, ale współcześnie najczęściej stawia się je na rodzaju koziołków, połączonych trawersem lub nie. Wówczas muzyk siedzi nieco bokiem, na krześle lub stołku. W przypadku pozycji tradycyjnej, instrument i człowiek nie mogą znajdować się na gołej ziemi lub podłodze. Obowiązuje albo mata tatami, albo czerwona wykładzina. Stawianie jakiegokolwiek instrumentu na gołej ziemi jest wyrazem braku szacunku. Mile widziany jest także oszczędny strój, bez biżuterii, makijażu albo pretensjonalnych fryzur. Skromność dowodzi szacunku do sztuki, do otoczenia i do siebie samego. Przekraczanie norm w tym temacie, nie oznacza jednak końca świata, kiedy mamy do czynienia ze świeckim instrumentem jakim jest koto. Ale są instrumenty sakralne, jak np. yakumogoto, w przypadku których świadome nieprzestrzeganie reguł oznacza profanację.

 

 

Do gry na koto zakłada się plektrony (koto-zume), które mogą być dwojakiego kształtu, według szkół gry ikuta lub yamada. Wybór wiąże się również z pozycją gry. Szkoła yamada zakłada pozycję geometrycznie prostopadłą do instrumentu, a plektrony są zakończone koliście. Szkoła ikuta wymaga siedzenia bardziej bokiem, a plektrony są kwadratowe. Tak jak w przypadku chińskiego guzhengu, prawa ręka szarpie struny, lewa naciskając podwyższa ton, lub – co nie występuje w cytrze chińskiej – ciągnąc strunę w kierunku podstawka, obniża ton.

 

Repertuar na koto jest niezwykle obszerny. Obejmuje ogromną ilość utworów solo, także z towarzyszeniem innych instrumentów, z których szczególnie efektowne jest shakuhachi. Koto jest znakomitym instrumentem akompaniującym do śpiewu. W jego najdawniejszym repertuarze, przeważa estetyka gry o surowym, ascetycznym wyrazie, w której mieszczą się takie efekty, jak np. przesuwanie plektronami wzdłuż struny, dające chropowaty dźwięk, zakończony echem cicho rezonujących strun. Te same środki wyrazu odnajdują się znakomicie w utworach muzyki współczesnej. Koto potrafi być również niezwykle lirycznym instrumentem, o romantycznym, sentymentalnym wyrazie. Adoptuje się do muzyki utrzymanej w bardziej zachodnim stylu, np. jako akompaniament dla pieśni tradycyjnych opracowanych w nowszym stylu. Podobnie jak chiński guzheng, koto jest niezwykle efektownym instrumentem, dającym wiele satysfakcji.

 

Przy okazji pisania o cytrze chińskiej, wspominałam jak bardzo lubiana jest muzyka jej dźwięków w herbaciarniach. Tymczasem w czasie japońskiej ceremonii herbaty (cha-no-yu), obowiązuje bardzo formalny, liturgiczny niemal styl bycia, w którym wymaga się milczenia i zachowania niezwykle wysokiej kultury. Obyczaj ten fascynował dawnych misjonarzy chrześcijańskich do tego stopnia, że opisywali go jako formę świeckiej liturgii. Japończycy zaś, z katolickiej liturgii mszy przejęli element fukusy, jedwabnej chusteczki służącej do ceremonialnego przecierania czarki do herbaty, na wzór księdza czyszczącego kielich podczas liturgii eucharystii.

 

 



Japońskiego koto nie możemy umiejscowić w domku herbacianym. Ani nie pasowałby do obyczaju, ani nie zmieściłby się do maleńkiego wnętrza tej budowli, uwzględniając obecność ludzi, wchodzących do środka maleńkim, kwadratowym otworem drzwiowym. Dlatego pozwolę sobie na zestawienie dwóch obrazów: jeden przedstawia domek herbaciany, namalowany tuszem. Wiemy już, że domek jest pusty i cichy, nie znajduje się w nim nic innego jak tylko czarki na herbatę, utensylia i palenisko. Obraz ten wyraża ciszę. Drugi zaś, przedstawia czajniczek i czarkę do sake. Wyglądają trochę, jak martwa natura   w cieniu ikebany. Naszą uwagę zwraca jaskrawa czarka z laki. Czerwone naczynie – jest jak czerwone kimono gejszy i kolor jej szminki. Dom gejsz, to miejsce w którym koto zajmuje ważne miejsce obok shamisenu i bębenka shime taiko. Te trzy instrumenty powtarzają się na starych fotografiach,  a z nich najczęściej koto. Miejmy na uwadze, że rozrywka w domu gejsz nie łączyła się  z niczym wulgarnym, była to kulturalna, zmysłowa zabawa. Kiedy przychodził nastrój na coś w poważniejszym tonie, sięgano po cytrę. Spotkanie nabierało wesołego tempa, gdy towarzyszyły jej gry i trunki, wówczas odpowiedni był shamisen. Nic więc dziwnego, że obecny kiedyś na moim koncercie Japończyk, hurtownik wina choya, skomplementował moją grę na shamisenie tymi słowami: „aż miałem ochotę napić się sake!”.

 

 

Japońskiego koto nie możemy umiejscowić w domku herbacianym. Ani nie pasowałby do obyczaju, ani nie zmieściłby się do maleńkiego wnętrza tej budowli, uwzględniając obecność ludzi, wchodzących do środka maleńkim, kwadratowym otworem drzwiowym. Dlatego pozwolę sobie na zestawienie dwóch obrazów: jeden przedstawia domek herbaciany, namalowany tuszem. Wiemy już, że domek jest pusty i cichy, nie znajduje się w nim nic innego jak tylko czarki na herbatę, utensylia i palenisko. Obraz ten wyraża ciszę. Drugi zaś, przedstawia czajniczek i czarkę do sake. Wyglądają trochę, jak martwa natura w cieniu ikebany. Naszą uwagę zwraca jaskrawa czarka z laki. Czerwone naczynie – jest jak czerwone kimono gejszy i kolor jej szminki. Dom gejsz, to miejsce w którym koto zajmuje ważne miejsce obok shamisenu i bębenka shime taiko. Te trzy instrumenty powtarzają się na starych fotografiach, a z nich najczęściej koto. Miejmy na uwadze, że rozrywka w domu gejsz nie łączyła się  z niczym wulgarnym, była to kulturalna, zmysłowa zabawa. Kiedy przychodził nastrój na coś w poważniejszym tonie, sięgano po cytrę. Spotkanie nabierało wesołego tempa, gdy towarzyszyły jej gry i trunki, wówczas odpowiedni był shamisen. Nic więc dziwnego, że obecny kiedyś na moim koncercie Japończyk, hurtownik wina choya, skomplementował moją grę na shamisenie tymi słowami: „aż miałem ochotę napić się sake!”.

 

 


 

 

 

*******

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego - „Kultura w sieci”. 

E-book do pobrania:

http://osa.uni.lodz.pl/wp-content/uploads/2019/02/Instrumentow-Osobliwych-Wyspy-Szczesliwe.pdf

 


 

 


Wstęp

  Anna Krysztofiak   Wstęp   Instrumentów Osobliwych Wyspy Szczęśliwe - to tytuł serii dwunastu filmów i a...