niedziela, 6 września 2020

9) Shakuhachi: pomiędzy dźwiękiem i ciszą


 

9)  Shakuhachi:  pomiędzy dźwiękiem i ciszą 

 


Shakuhachi (尺八) jest instrumentem japońskim, wywodzącym się z Chin. Wraz z rozprzestrzenianiem się myśli chińskiej, dokonującym się nie tylko za pośrednictwem chińskiego pisma, ale również drogą studiowania buddyzmu, którego ważnym ośrodkiem były Chiny, do Japonii i innych krajów regionu docierały liczne wynalazki wywodzące się z Państwa Środka. Podłużny flet bambusowy dotarł na wyspy już w VII w. i prawdopodobnie bardzo przypominał dong xiao, jakiego do dziś używa się w muzyce nanguan. Przez stulecia, flet zmieniał swoją formę, do czasu aż utrwaliła się ona w obecnym kształcie japońskiego shakuhachi.

 

 

Kiedy mamy w ręku shakuhachi i dong xiao, wydaje się, że instrumenty te są niemal takie same. Jest to jedynie powierzchowne wrażenie, które trwać może tylko chwilę. Szybko bowiem zauważymy, że choć oba flety są typem instrumentu krawędziowego, charakteryzują się jednak zupełnie innym stylem nacięcia krawędzi. Posiadają też odmienną od siebie ilość i rozstaw otworów. Oba instrumenty przeznaczone są do gry w różnych skalach pentatonicznych: xiao funkcjonuje w majorowej, a shakuhachi w minorowej. Technika gry na shakuhachi jest niezwykle wysublimowana. Posługuje się wieloma wariantami wykonawczymi w obrębie wydobywania tego samego dźwięku (palcowanie), przewiduje celowe niedomykanie otworów, zmianę tonu poprzez ruchomą pozycję głowy, a także wiele innych efektów realizowanych m.in. poprzez zróżnicowane zadęcie. Większość z nich podlega precyzyjnej notacji. Klasyczny repertuar na shakuhachi obejmuje utwory honkyoku, które znajdują się  w zbiorach reprezentujących konkretne szkoły, zapisane przy zastosowaniu specyficznych tylko i wyłącznie dla shakuhachi znaków japońskich.

 

 

Ponieważ w kulturze Dalekiego Wschodu każde wyzwanie podejmowane na poważnie, staje się pretekstem do samodoskonalenia i sztuką życia, zakup dobrego shakuhachi bywa kwestią życiowej inwestycji. Z powodu wysokich cen, coraz więcej osób bierze się za własnoręczną budowę instrumentów, a próby te nie raz uwieńczone są sukcesem. Przykładem tego może być mój instrument, wykonany dla mnie przez znajomego z Japonii.

 

 



 

Najtrudniejszym elementem gry na shakuhachi jest zadęcie. Jak w każdym flecie krawędziowym, opanowanie tego elementu wymaga sporego wyczucia. Na niektórych tego typu fletach nauka zadęcia może trwać nawet do kilku miesięcy. Typowy repertuar zakłada umiejętność wydobycia długich dźwięków i grania długich fraz na jednym oddechu. Skala trudności gry, a także pojawiający się aspekt oddechu, koncentracji i równowagi - czynniki te przyczyniły się do tego, iż gra na shakuhachi już w dawnej Japonii zyskała status medytacji.

 

 

Shakuhachi zostało zaadaptowane przez japońskich mnichów zen, jako narzędzie do specyficznej medytacji, opartej na technice oddechowej, zwanej suizen. Zakonnicy nazywani komuso, czyli „mnisi pustki”, wędrowali grając na fletach i zbierając jałmużnę. Dla zachowania anonimowości, pokorni mistrzowie gry, nakrywali głowy koszami, aby głosząc pustkę, wewnątrz pustki tej pozostać. Ich repertuar wypełniały utwory honkyoku, melodie oparte na bardzo długich, prostych dźwiękach, tworzących wysmakowane frazy, w których dopełniają się: dźwięk i cisza, byt i niebyt.

 

 

Repertuar na shakuhachi obejmuje nie tylko honkyoku, lecz także sankyoku – utwory z koto i shamisenem, oraz shinkyoku – twórczość nowszą, z ery post-Meiji, przeznaczoną na koto i shakuhachi, utrzymaną w estetyce znajdującej się pod wpływem muzyki zachodniej. Od kilkunastu lat zainteresowanie grą na shakuhachi w krajach Europy, Australii i Ameryki nie tylko nie maleje, ale ciągle wzrasta. Z pewnością istnieje kilka wytłumaczeń dla tego ciekawego zjawiska. Pierwszym czynnikiem może być popularność buddyzmu zen na Zachodzie. Fascynacja jego duchowością pociąga za sobą zamiłowanie do charakterystycznej estetyki. Podobnie miłośnicy anime - mogą interesować się shakuhachi jako jednym z przejawów „japonizmu”. Wydaje się jednak, że prawdziwy powód ukryty jest o wiele głębiej, tkwi w nas samych i naszych współczesnych problemach.

 

 

 



Gra na shakuhachi jest skutecznym lekiem na bolączki współczesnego człowieka, zmęczonego niepohamowaną konsumpcją, natłokiem informacji i nadmiarem bodźców zmysłowych. Medytacyjny walor gry na bambusowym flecie, stanowi jego niekwestionowaną wartość, docenioną już wiele wieków temu. Nie było dotąd takich czasów, w których równie bardzo jak dzisiaj, potrzebna byłaby cisza. W muzyce honkyoku cisza i dźwięk równoważą się, ale wartość tej ekspresji zdaje się niekiedy przeważać na szalę pustki. Komuso – „kapłani nicości” - z koszami na głowie i fletami przy ustach, choć oddalali się w krainę pustki i ciszy, postawę tę przecież wyrażali dźwiękiem.

 

 

Gra na japońskim flecie bambusowym jest głęboko osadzona w filozofii zen. Odwołanie się do pustki, medytacji i monastycyzmu, stanowi najłatwiejszą do zinterpretowania warstwę. Istnieje jeszcze kwestia relacji shakuhachi do typowo japońskiej wizji natury, ulotności świata, nietrwałości rzeczy stworzonych, wydanych na pastwę kaprysów żywiołów i losu. Bezbronność wobec nieuniknionego przemijania, jak w przypadku podziwiania sakury, staje się w tej kulturze obiektem fascynacji. Stanowi to kontynuację zauroczenia przemianami, z jakim mamy do czynienia w Chinach, ale  w Japonii spojrzenie to wnika znacznie bardziej do głębi.  W relacji tej, zatraca się granica obserwatora i przedmiotu obserwacji. Łamiący się dźwięk fletu, przełamuje ciszę głosem wyrażającym ból istnienia wszelkich istot żywych, podlegającym cierpieniu  i śmierci. Nie zaryzykuję jednak, by odczytywać to jako pochwałę nietrwałości, prędzej jako zawieszenie sądu i zadziwienie. Wabi-sabi, a także inne pokrewne pojęcia estetyki japońskiej, odwołujące się do odnajdywania piękna w oznakach przemijania i nieregularności, brodzą w ascetycznym pięknie, niekiedy na granicy wysublimowanej brzydoty. Utrwalanie w sztuce, piękna zdefiniowanego przez ulotność i melancholię, jest wyrazem akceptacji losu, a przynajmniej skłanianiem się ku temu. Takiemu stanowi rzeczy sprzyjają warunki życia w ciągłym zagrożeniu, gdy niemal codziennie dochodzi do trzęsienia ziemi. Od maleńkości, Japończyk zdaje sobie sprawę, że każdego dnia może nie być już jutra. Japonia pozostaje też jedynym krajem tak boleśnie dotkniętym przez zrzucenie amerykańskich bomb atomowych, które unicestwiły dwa tętniące życiem miasta. Choć wydarzenia te należą do historii najnowszej, ich ślad na zawsze pozostanie obecny w kulturze.

 

 

 


 

 

*******

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego - „Kultura w sieci”. 

E-book do pobrania:

http://osa.uni.lodz.pl/wp-content/uploads/2019/02/Instrumentow-Osobliwych-Wyspy-Szczesliwe.pdf

 

 


 

 

Wstęp

  Anna Krysztofiak   Wstęp   Instrumentów Osobliwych Wyspy Szczęśliwe - to tytuł serii dwunastu filmów i a...